Zamyślenie nad śniegiem dłuży się i dłuży,
Białość jarzy się tępo od zimnego słonca,
Biała żałoba jak długa choroba, nuży, nuży . . .
Mojej zadumie nie ma końca.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Patrzę, patrzę w śnieżną, zimną niewolę.
Nie ma końca mojej zadumie.
Julian Tuwim