piątek, 13 listopada 2015

Suma jesieni . . .


    Więdną godziny powolne. Wątleje chwila za chwilą:
    To gałąź zatopiona w jesieni. Sunę po niej
    Milimetrami smutku. Męcząca, uparta praca.
    Strącam sekundy z dnia. Listki z gałęzi strącam.

            A co jesienią nazwałem? Wielkie, głębokie westchnienie:
            Moje, człowiecze, wzniesione z dna jeziornego, chłodnego.
            Ręce przez okno zanurzam w jeziorze dnia i jesieni.
            Dreszcz po nich skacze. Deszcz kropi. Listki i chwilki strąca.
               Julian Tuwim